sobota, 8 lutego 2014

Zakupy w MAC

Hej! Miłego dnia.

Nie wiem czy tylko ja, czy wy też, ale jest jedna firma kosmetyczna. która sprawia, że mam gęsią skórkę na samą myśl o niej. Kilkakrotnie przychodziłam do ich sklepu z zaoszczędzoną stówką w portfelu i godzinami pytałam się pani która tam pracowała "a to do czego..a to..a to..?" Aż w końcu siadałam na ławeczce przed ich sklepem i rozmyślałam, czy naprawdę warto jest wydać te pieniądze na to. Zazwyczaj nic nie kupowałam, a kiedy zrobiłam się głoda wydawałam te pieniądze na zestaw w MacDonalds (zawsze jakiś mac). Jeśli byliście w sklepie mac we Wrocławiu zwrócicie uwagę jest w idealnym miejscu, aby siedzieć i ubolewać nad tym jak te kosmetyki są drogie. Ale pewnego dnia było inaczej... w tą środę po prostu weszłam do sklepu, pewna i wyprostowana i kupiłam...zupełnie inne rzeczy niż chciałam. Bo oczywiście sklep nie miał tych produktów które chciałam kupić (można się było tego spodziewać). Więc improwizując kupiłam...
Szminka cockney.
Wiedziałam, że mac ma szminki, które mają różne wykończenie, ale nie wiedziałam za bardzo na czym to polega. Chciałam kupić szminkę russian red, ale... wyglądałam w niej okropnie i wykończenie matt prawdopodobnie zupełnie nie jest dla mnie. Pani pokazała mi kilka innych czerwonych szminek i właściwie nie wiem dlaczego, ale chwyciłam tą i powiedziałam, że ją biorę. Wykończenie lustre jest delikatne i nawilżające, ale niestety nie trzyma się zbyt długo. Nie jestem przekonana do tej szminki, ale cóż.. może za dużo oczekiwałam od tych kosmetyków. Zastanawiam się nad tym, żeby ją oddać (można tak zrobić, jeśli ją już używałam?). Ale chyba muszę się po prostu uspokoić i przekonać się do tej szminki.
Paint pot w kolorze bare study, czyli taki jakby cień w kremie/baza od cienie. Jestem zakochana w tym kosmetyku, to jest właśnie mac kurde! Sam na powiekach wygląda cudownie, bo jest delikatnie perłowy, cienie wyglądają na nim świetnie plus.. jako jedyny, jedyny sprawia że moje cienie trzymają się mojej tłustej niestety powieki. I po raz pierwszy wracając wieczorem do domu nie musiałam podziwiać jak bardzo moje cienie zrolowały mi się na powiekach.
A więc mac mac, cudowny mac mój biały kruk kosmetyczny w końcu w mojej kosmetyczce, mój status w społeczeństwie w końcu można uznać za wyższy niż przedtem i co.. co dalej? Następne kosmetyki, następne wydane pieniądze na kosmetyki których tak naprawdę nie potrzebuje? Tak, bo mac uzależnia, już tworzę kolejną listę kosmetyków jakie tam kupię. Nie pytajcie mnie dla czego, bo... nie wiem.