piątek, 13 stycznia 2012

Come Together!


Witam! Możecie mnie zabić! Nie było mnie tu przez 5 tygodni, taka przerwa była w większości spowodowana moim lenistwem ale również brakiem czasu. Przez ten czas przybyło mi troszkę kosmetyków, postaram się wam kilka z nich, pokazać, te najświeższe zakupy, bo nawet nie pamiętam, co dokładnie te 5 tygodniu temu kupiłam To co głównie zachęciło mnie do napisania notki, to pewna tajemnicza paczka, która wylądowała pod moimi drzwiami. Zdziwiona i zaciekawiona, nie spodziewałam się tego co zobaczę. Jej zawartość była solidnie zabezpieczona gąbeczkami, każda rzecz starannie opakowana. A co to za paczka? To kosmetyki od firmy HEAN, które nasza kochana polska firma wysłała mi do prze testowania :) W paczuszce znalazłam 2 lakiery oraz trzy cienie. Niestety, nie miałam za dużo czasu na prze testowanie, gdyż paczkę odpakowałam dwa dni temu.




Cienie są świetne, mój ulubiony to cień, który na tym zdjęciu nie jest najlepiej widoczny, a chodzi mi o ten jasy kolor, jest śliczny, prełow, nie miałam takiej ładnej cielistej perły w swojej kolekcji. Resztę z cieni, jeszcze dobrze nie sprawdziłam.

610- ciemna malinka, 617 śliczny fiolet z drobinkami.
Z firmą HEAN, tak naprawdę osobiście nie miałam do czynienia, ale moja siostra uwielbia ich podkład. 
Jeśli chodzi o inne moje zakupy, to znalazłam w końcu szafę KOBO, również polskie firmy, której od dłuższego czasu chciałam kupić kilka kosmetyków, kupiłam tylko dwa, bo szafę znalazłam dosyć nie spodziewanie i nie miałam przy sobie za dużo pieniędzy.
Baza pod makijaż KOBO, na której temat słyszałam bardzo dobre opinie, nie miałam jej okazji nawet dobrze prze testować, nie zawiera ona silikonu. Głownie z tego powodu ją kupiłam. Boje się, jedynie, że coś mi się z nią stanie, bo stoi na półce obok kaloryfera!
Podkład w kremie KOBO "ideal cover make up, mam w bardzo ciemnym kolorze 405 suntanned. To ten produkt jest porównywany ze słynnym bronzerem z CHANEL, który bardzo bym chciała mieć, ale nigdzie nie mogę go dostać. Więc zdecydowałam się na tańszy odpowiednik, muszę do niego dokupić jakiś syntetyczny pędzel, bo moim z HAKURO nakładanie brązera idzie strasznie!
Błyszczyk Este lauder, który dostałam od kolegi (masz ode mnie pozdrowienia Kevin!). Kocham ten błyszczyk! Jest boski, jak narazie mój ulubiony! Kolor 23 star pink.
Ostanio mam fioła na punkcie lakierów! Gdy wchodzę do drogerii i chce kupić sobie coś małego i nie drogiego, zawsze jest to lakier, mam ich ok 50! Moja mama powiedziała mi że moimi lakierami mogę pomalować chyba cały świat, no i chyba miała rację :P Przez ostatnie tygodnie również kilka mi ich przybyło, pokaże wam te, które najbardziej mi się podobają:
Pierwszy raz miałam do czynienie z lakierami safari, zawsze się ich troszkę obawiałam, ale w końcu się zdecydowałam na dwa. Kosztowały mnie 3 zł w chińskim sklepie. Ten przepiękny złoty miałam na sylwestrze, wyglądał pięknie, ale podczas zabawy płatami cudowanie odpadał. Numery ??
Lakiery Golden Rose, które naprawdę lubię, utrzymują się naprawdę długo, kolory są intensywne. Moje dwa to przepiękne mroczne kolorki, które przypominają mi serię którą kiedyś wypuściła CHANEL. Ciemna zieleń- 239 i ciemna malina- 342.
Lakier z Mabyline z serii MNY, który oglądałam już chyba kilka tygodni i w końcu się zdecydowałam (dzisiaj go kupiłam :)) jest to piękny czarny ze złotymi drobinkami nr. 447, koszt to 9.99 zł
Przepraszam was za te przeżółkłe zdjęcia, ale robi się teraz ciemno tak szybko, że nie zdążyłam zrobić zdjęć w świetne dziennym. Na blogu pojawi się niedługo kolejny makijaż na modelce, oraz kilka na mnie :D.
Ze zdjęć nic by nie było gdyby nie mój "pomocnik", czyli świąteczna ozdoba, która dawała mi cudowne mleczne światełko :)

Pozdrawiam!