poniedziałek, 23 grudnia 2013

** Filmiki o świętach Bożego Narodzenia**

Hejka!
Święta coraz bliżej... pragnąć wprowadzić was w ten świąteczny klimat, postanowiłam nagrać film z makijażem i vlogiem o świetach. Mój makijaż na święta może wydawać się mocy i odważny, ale dlaczego nie zaszaleć na tak wyjątkową okazję jak świąteczna kolacja. Mam nadzieje, że mój vlog i sposób patrzenia na świąteczny czas się spodoba.


wtorek, 17 września 2013

Zapraszam na YouTube!

Hej! 
Chciałam was poinformować, że przenoszę się na YT. Posty na blogu pojawiają się ostatnio bardzo rzadko. Jest to spowodowane tym, że chciałabym przekazywać wam coś więcej niż tylko zdjęcia i tekst. Nie chciałabym zupełnie bloga, chociażby ze sentymentu. Myślę, że będzie to dobre uzupełnienie do filmów. Chciałam bym robić filmy o makijażu, pokazywać wam różne kosmetyki i opowiadać o nich w luźny sposób. Tworzenie filmów daje więcej możliwości kusi mnie też pokazywanie różnych moich zestawów ubrań i może robienie vlogów na różne tematy nie tylko kosmetyków. Chciałabym kręcić coś co weekend, ale zobaczymy co z tego wyjdzie. Jak na razie zapraszam do subskrybowania. 
Pozdrawiam!

niedziela, 4 sierpnia 2013

Czego uzywac latem? Czyli kremy z filtrem i kremy BB.

Witam! Macie też problem z noszeniem makijażu w wakacje, myślę głównie o noszeniu podkładu? Spływa on z twarzy, a my staramy się go pudrować czy zbierać nadmiar sebum bibułkami matującymi. A pod koniec dnia nic z niego i tak nie zostaje. Lato i upały to nie jest dobry okres na noszenie ciężkich podkładów, zimą mogą one wręcz służyć jako warstwa chroniąca nas przed mrozem. Obowiązkowym na naszej twarzy powinien być filtr przeciw słoneczny. Długie narażanie naszej skóry na promieniowanie UV ma potworne skutki, przyspiesza też starzenie się skóry. Kremy z filtrem niestety mają to do siebie, że bielą i trzeba je dokładać w ciągu dnia, zdarza się też że zapychają pory. Czego więc używać?
W Azji bardzo, bardzo popularne stały się kremy BB. Były to kremy bardzo kryjące, często z właściwościami rozświetlającymi, wysokim SPF które miały za zadanie leczyć zmiany skórne. Popularność ich na wschodzie zainteresowała znane firmy kosmetyczne z całego świata. Postanowiły stworzyć swoje odpowiedniki tych kremów dostępne na rynku europejskim, niestety kremy te mało co wspólnego z oryginalnymi. Przypominają one raczej azjatyckie kremy CC, które są słabo kryjące i są przeznaczone dla osób które nie potrzebują tak ciężkich produktów. Kiedyś nazywane kremami tonującymi lub podkładami dla nastolatek dzisiaj widnieją na półkach drogerii jako kremy BB. Moim zdaniem nazwa ta powinna być używana tylko dla kremów Azjatyckich, ale rynek kieruje się swoimi prawami. 
W moje ręce trafiły dwa drogeryjne kremy, chociaż praktycznie każda marka kosmetyczna wypuściła już swój.
Pierwszym na jaki trafiłam był krem BB firmy Maybelline, które kojarzy mi się z typowymi produktami drogeryjnymi które są średnie, ale czasami znajdzie się w ich szafie jakieś perełki. Krem ten jest słabo kryjący i nie utrzymuje się zbyt długo na twarzy. Konsystencję ma bardzo przyjemną i łatwo się nakłada, ale wydaje mi się że to przez silikony, jakie w sobie ma. Podoba mi się, że cera wygląda po nim na promienną i jednolitą. Niestety strasznie się świeci i nie utrzymuje sie zbyt długo, nawet gdy utrwalę go pudrem. Nie jest to kosmetyk bez którego nie umiała bym żyć, oddałam go mamię bo często zdarzało się nawet, że zapominałam że go mam. Ona nie była z niego też zbyt zadowolona. Wiem że wiele z was go bardzo lubi, ale mnie poza konsystencją nic w nim nie zachwyciło.

Jednym z pierwszych ogólnie dostępnych kremów BB był krem firmy Garnier. Wzbudził duże zainteresowanie i wiem, że dużo z was go ma. Moja mam jest jego ogromną fanką i wiem, że używa go codziennie. Nie wiem czy jestem bardziej wybredna, czy wpadło w moje ręce więcej produktów tego typu i mam z czym go porównać ale ja go nie lubię. Konsystencja bardzo mnie denerwuje, najbardziej nie lubię tego, że po jego nałożeniu moje ręce się..lepią. Na twarzy w żaden sposób mnie nie zachwyca, nie wiem dlaczego ale źle czuje się z nim na twarzy i zapach mnie też drażni. Wiem wiem, jestem bardzo wybredna, ale coś mi w tym produkcie nie odpowiada. Może moja cera nie potrzebuje aż tak nawilżającego produktu bo taki on jest. Wiem że teraz wyszło go kilka wersji w zależności od karnacji i wieku. Nie testowałam żadnego z nich niestety. Ale moja mam zachwyca chyba większość z nich, więc czemu nie. Może warto spróbować, bo cena nie jest bardzo wysoka.
Krem firmy skin 79 to jeden z bardziej popularnych azjatyckich kremów. Ma on dość dziwny kolor, jest on wręcz szary. Zaraz po nałożeniu odznacza się, ale po jakimś czasie idealnie stapia się ze skórą, kolor jednak nie wiem dlaczego po kilku godzinach robi się bardziej blady niż mój naturalny kolor cery. Jeśli chodzi o konsystencje to nie jest ona dla mnie tak przyjemna jak pierwszy krem, jest to coś pomiędzy Maybelline, a Garnierem. Jeśli chodzi o krycie, to dla mnie było zadowalające, ale ja nie mam cery która wymaga dużego krycia. Używałam tego krem bardzo namiętnie rok temu, ale pompka mi się zepsuła. Przez długi czas nie umiałam rozgryźć co się stało, czy produkt się skończył? Jeśli nie jak dostać się do zawartości i rozebrać to skomplikowane azjatyckie opakowanie? Ale pewnego dna znów zaczął działać, nie wiem co się stało. I zauważyłam, że po kilku godzinach bardzo zaczynam się świecić, a rok temu to się nie działo. Nie wiem czy przez rok moja cera stała się bardziej tłusta? Ale to aż tak mi nie przeszkadza jak zmiana koloru na bardziej blady, co sprawia że przy opalonym ciele, wyglądam na zmęczoną lub chorą. 

Moim tegorocznym hitem jest podkład w kompakcie z Biodermy. Kupiłam go na promocji w aptece. Była to dość ciekawa promocja w której pani z biodermy badała mi cerę i dawała próbki i wszystkie kosmetyki były -25%. Skusiłam się na podkład w kompakcie z SPF 30. Jestem tym produktem oczarowana. Krycie jest satysfakcjonujące i konsystencja kremowa i bardzo przyjemna. Produkt po nałożeniu na skórę jest matowy i utrzymuje się taki przez długi czas. Jedyne co bardzo przeszkadza mi w nim to że kolor jest bardzo ciemny i pomarańczowy. Co nie wygląda źle przy opalonej cerze, ale na początku wakacji bardzo się odznaczało. Do wyboru są dwa kolory ciemny kolor jest jeszcze bardziej szalony i pomarańczowy niż jasna wersja którą mam ja. Nie wiem o czym myśleli producenci gdy tworzyli kolor, ale coś im nie wyszło. Mimo koloru jest to bardzo ciekawy produkt w który warto zainwestować. 
Nie jestem fanką kremów BB, ostatni podkład w kompakcie jest dla mnie najlepszy pod każdym względem, ale jak już wspominałam, to tylko moja opinia, jeśli wam te produkty służą i jesteście z nich zadowolone, to bardzo dobrze. Każda skóra inaczej reaguje na różne składniki w kosmetykach, może to też zależeć od naszych osobistych upodobań.
Jak wam mijają wakacje? Mi bardzo spokojnie i o dziwo.. powoli. Czas zajmuje mi zdawanie prawa jazdy, które nie pozwala mi spać w nocy. Wizja ostatniej klasy liceum - maturalnej też nie jest zbyt ciekawa. Ah niech te wakacje trwają wiecznie. Lubicie sushi? Ja kupiłam sobie zestaw do jego robienia i przeszłam szybki na YouTube jak je poprawnie przyrządzić, ale jakoś nigdy nie miałam okazji. Próbowałam go już kilka razy i smak jest dla mnie całkiem całkiem, ale nie jest to coś co chciałabym jeść codziennie na obiad ;)
Pozdrawiam!

niedziela, 28 lipca 2013

Welcome back! Red eye make up!

Witam! Na miejscu chciałąm was przeprosić za tak długą nieobecność. Myślę że jedynym słowem jakie może to wyjaśnić jest.. lenistwo, okropne lenistwo z mojej strony. Nie wiem co się ze mną stało, straciłam wenę i zapał do tworzenia czegokolwiek na tym blogu. Jednym z powodów było też to że straciłam mojego fotografa, czyli mojego chłopaka i teraz muszę poszukiwać co jakiś czas nowej osoby która będzie mogła mi zrobić zdjęcia. Dzięki moim przyjaciółką, które stale motywowały mnie do powrotu do pisania, wracam. Wiem ze pewnie wielu czytelników już dawno zapomniało o moim istnieniu i teraz trudno będzie mi was odzyskać, ale będę się starać ile mogę. 
Na początek po tak długiej przerwie przychodzę do was z czymś prostym i przyjemnym i czymś co mogę szybko zredagować i opublikować, aby nie tracić już czasu. 

Z czym kojarzy wam się czerwień w makijażu? Na pewno z klasyką, czyli czerwonymi ustami lub może trochę rzadziej z czerwonym różem do policzków. Jednak okazuje się że czerwień nie musi być używana tylko w tak oczywisty sposób ale może być też używana na oczach. W jednej z moich paletek Sleek PPQ znajduje się prześliczny czerwony kolor z którym pokażę wam dzisiaj makijaż. Nie będzie to mocny makijaż ale raczej delikatna wersja, która będzie idealna na np. wakacyjne imprezy w plenerze czy ogniska. Jeśli chodzi o czerwone cienie to wiem ze firma MIYO też ma w swojej kolekcji czerwony cień, ale odcień który oni proponują jest dość trudny w użyciu, cień z paletki sleek ma w sobie delikatne odcienie żółci dlatego tak ładnie prezentuje się na oczach. Jeśli chodzi o bardziej popularne firmy to czerwony cień znajdziecie też w szafach Inglota. 

Do czerwonego cienia dobrze jest użyć cieni złotych, a gdy łączymy czerwień z bielą warto jest użyć np. koloru żółtego miedzy nimi aby uniknąć efektu zmęczonego oka. Na pewno czerwony kolor na linii wodnej to nie jest dobry pomysł oraz ogólnie wydaje mi się że dolna powieka i czerwony kolor raczej się nie lubią.
Mój makijaż zaczynam od nałożenia na całą górną powiekę jakiegoś beżowego cienia, który będzie podstawą makijażu i wyrówna kolor powieki.  
Następnie na środek górnej powieki nakładam czerwony cień, tak aby delikatnie łączył się z beżowym cieniem pod spodem. Po delikatnym rozblendowaniu, aby stworzyć przejście kolorów dołóż czerwony kolor jeszcze raz aby był intensywniejszy.
Teraz na dolną powiekę nakłada złoty cień z żółtym połyskiem. Następnie eyelinerem robię delikatną kreskę. 
Teraz czas na konturowanie twarzy. Polecam użyć do tego makijażu różu w ciepłym kolorze np. brzoskwiniowym i nie nakładać go zbyt dużej ilości. Różowe kolory i tym podobne odcienie mogą sprawić ze będziemy wyglądać trochę jak porcelanowa lalka i nie będą dobrze łączyć się z resztą. 
Na usta nałożyłam delikatnie różowy błyszczyk firmy Inglot, wam też polecam do tego makijażu raczej błyszczyki.
I to już wszystko jeśli chodzi o mój makijaż. Jak już mówiłam mój makijaż jest bardzo bardzo delikatny. Jeśli chcecie możecie oczywiście dodać więcej czerwieni i mocniejszą kreskę. A tak prezentuje się efekt końcowy.
Jeśli chodzi o wygląd bloga, to trochę się zmieniło. Nowy nagłówek który jest trochę weselszy od poprzedniego oraz znacznie większe zdjęcia do których... jak na razie nie mogę się przekonać.
Wakacje w tym roku są naprawdę gorące co pewnie większość z was cieszy. Ja osobiście nie przepadam za upałami i koczuje w domu czekając na lepsze..delikatnie zimniejsze czasy. Przez ten czas przybyło mi dużo kosmetyków, ale nie wiem czy jest jakiś sens aby je pokazywać, bo są już dosyć zużyte. Kusi mnie aby zacząć na blogu mały kącik o gotowaniu. Ale jednego jestem pewna, zacznę znów pisać bloga regularnie (oh daj Boże) i może w trochę bardziej luźnej formie. Jak na razie to tyle. Do następnej notki, która na pewno pojawi się już niedługo!
Pozdrawiam!