niedziela, 26 sierpnia 2012

Kolejne wakacyjne zakupy!

Hej Kochani! Przepraszam, że znów was tak zaniedbałam. Nie było mnie kilka dni, wyjechałam do moich dziadków oraz kuzynki, które mieszkają w Zbiersku. Gdy byłam mała uwielbiałam chodzić do sklepu, który nazywa się Ramona, jest to taka drogeria z zabawkami i akrtykułami papierniczymi. Gdy byłam mała interesowały mnie tylko zabawki, później książki, a teraz kosmetyki. Przepraszam, że znów idę po najsłabszej linii oporu, bo po raz kolejny pokazuje wam swoje zakupy. Jak zwykle nie wyrobiłam się ze wszystkim, co planowałam, ale muszę wam wstawić film z makijażem z okazji urodzin bloga, który z trudem próbuje sama obrobić oraz film z makijażem do szkoły. 

Doszedł do mnie mój Glam Box. Jest to paleta magnetyczna, bez przegródek, dzięki temu zmieści każdy rodzaj cieni. Glam box jest autorstwa jednej z Youtubowiczek (wiecie, że ona będzie prowadzić swój program w TLC?). Zamówiłam sobie z jej sklepu, również taką podstawkę na palety.
Wszystkie moje cienie Miyo, my secret i jeden Paese, przetransportowałam za pomocą papieru do pieczenia, prostownicy i igły. Jak widać wszystkie cienie przetrwały tą ciężką podróż i mają nowe mieszkanko. Dzięki tej palecie zaoszczędziłam mnóstwo miejsca w mojej komodzie z kosmetykami, nie wala mi się w niej mnóstwo małych opakowań z pojedynczymi cieniami w takiej palecie mam też łatwiejszy dostęp do nich i łatwiej mogę je ze sobą zabrać do klientki. 
Skończyły się wszystkie moje top coaty, miałam już OPI, Essence, Sally Hansen i chciałam wypróbować coś innego, bo żaden mnie do końca nie zadowolił. Wahałam się międziy Essie, a Seche Vite. W końcu po wielu przeczytanych recenzjach w internecie zdecydowałam się na Seche Vite. Nie jestem do końca zadowolona, co prawda szybko wysycha, ale nie daje takiego połysku jakiś się spodziewałam. Jest go bardzo dużo, więc nie prędko go skończę. 

Gdy tylko na najwyższej półce za ladą zobaczyłam rządek podkładów Revlon, stwierdziłam, że muszę je mieć. Nie miałam w planach jego zakupu, ale planowałam to w dalekiej przyszłość. Pani nie za bardzo umiała mi pomóc w dobrze, ale naszczęści z tego co pamiętałam, tego podkładu są dwa rodzaje. Jeden dla skóry suchej i mieszanej, a drugi dla skóry tłustej i mieszanej. Zdecydowałam się na ten drugi.
Moje skórki są bardzo suche, przez moje ciagłę obgryzanie ich. By je zrehabilitować używałam kapsułek Kapivit a pul e, ale gdy zobaczyłam ten olejek z inglota, postanowiłam z nim spróbować. Jestem zadowolona, ładnie pachnie i nawilża.
Nowe eyelinery Bell z serii gral wear, bardzo mnie kusiły. W kolekcji był zielony i niebieski kolor, ten drugi szybko zniknął z półek, a zielony nie za bardzo mi się podobał. We Wrocławiu widziałam je w cenie 13 zł, więc stwierdziłam, że to stanowczo za drogo. Na wakacjach znalazłam swój wymarzony kolor za 9 zł. 
Lakiery vipery elecanto, kusiły mnie już od jakiegoś czasu swoimi kolorkami. Ale miałam taki natłok lakierów w mojej kosmetyczce, że zakazałam sobie jakichkolwiek lakierów. Mój błękit z golden gose okazał być się kompletną porażką, więc pozwoliłam sobie kupić zastępczo taki sam kolor z vipery. Jestem zadowolona, ale po 5 dniach zaczyna odpryskiwać, ale muszę powiedzieć, że było to pracowite 5 dni. 
Pigmenty z vipery już od jakiegoś czasu mnie kusiły, ale nie podobały mi się ich kolory. W końcu skusiłam się na dwa, ale i tak jestem z nich średnio zadowolona.
Numer 111
Numer 113
Pozdrawiam!

czwartek, 9 sierpnia 2012

Makijaż tropikalny!

Hej Kochani!Kolejny makijaż z serii wakacyjnej, najprawdopodobniej ostatni.Wakacje już się nam powoli kończą, niestety. Chciałabym zacząć serię "back to school" z fryzurami i prostymi makijażami :) Zobaczymy co z tego wyjdzie. Tym razem makijaż inspirowany lasami tropikalnymi, makijaż bardzo powiększa oczy, idealny na wakacje imprezy.
Nakładam podkład na całą twarz. 
Bazę pod cienie nakładam na górne i dolne powieki, aby cienie były intensywniejsze i lepiej się trzymały.
Konturuje twarz różem i brązerem .
Na całą powiekę nakładam cielisty perłowy cień, a w kąciku ciemno-brązowy.
Zarysowuje też załamanie powieki.
Robię kreskę eyelinerem.
Dolną powiekę obrysowuje jasno-zieloną kredką.
Podbijam jej kolor cieniem w tym samym kolorze.
Kąciki rozświetlam białym perłowym cieniem.
Linię wodną obrysowuje białą kredką.
Podkręcam rzęsy.
Maluje dolne i górne rzęsy.
A oto efekt końcowy:

I co jak wam się podoba? Prosty, ale myślę, że efektowny :)
A oto moja pomocnica Julia, ma trzy latka i mówi, że róż jest tylko na uśmiechniętne policzki :P
Pozdrawiam!