sobota, 27 sierpnia 2011

I'll Be Back... and I'm

Wróciłam do Polski! Cała, ale niestety nie zdrowa, złapało mnie przeziębienie z którym chodziłam przez kilka dni w Hiszpanii. Światowe dni młodzieży nie były takie złe, fajne towarzystwo, lecz warunki mieszkalne nie za dobre, noce pod namiotami lub pod gołym niebem. Na dwa dni trafiłam z powodu choroby do mieszkania pewnej Hiszpanki. Wyspałam w miękkim łóżeczku, kiedy inni męczyli się na dworze podczas burzy, no ale widzieli wtedy Papieża. Hiszpania to naprawdę piękny i ciekawy kraj, ale nie podczas światowych dni młodzieży, kiedy wokół brud, ogrom ludzi i hałas. Widziałam trochę mało rzeczy: stadion Real Madryt, park Retiro (który jest naprawdę piękny), pałac królewski. Ciekawe czy skuszę się na kolejne JMJ za dwa lata w Rio De Janeiro.
 Wakacje już się niestety kończą, ale wcale się tym nie przejmuję ,gdyż zaczyna się moja ulubiona pora roku, jesień! W tym czasie moje serduszko bije mocniej, wszystkie zmysły się pobudzają i nabieram chęci do pracy. 

Jeśli chodzi o kosmetyki w Hiszpanii to lekko się zawiodłam, większość rzeczy była taka sama jak w Polsce. Gdy przeliczało się z euro na złotówki to szkoda było wydać każdego centa, wszystko było droższe niż u nas. Starałam się znaleźć sklepy nie dostępne w Polsce, było to dość ciężkie zadanie ,gdyż musiałam wertować mapę, pytać ludzi o drogę, a przede wszystkim męczyć mojego chłopaka o pomoc, no i oczywiście przekonać naszego opiekuna i całą grupę ,że warto pokonać 10 kilometrów do jakiegoś sklepu. W większości przypadków się udało. Odwiedziłam Lusha w którym zrobiłam ogromne zakupy, zwiedziłam Primark, drogerię z ogromną szafą Essence, sklep kiko, hiszpańskiego Mac'a, który był tańszy niż u nas, w dwóch ostatnich sklepach nic nie kupiłam, czego bardzo żałuję, gdyż oby dwa miały dosyć kuszące oferty. 
Już wkrótce pojawi się notka ze zdjęciami i opisem kosmetyków, gdyż stwierdziłam, że nie podobają mi się takie długie posty, wole podzielić je tematycznie.

sobota, 6 sierpnia 2011

Dość spore zakupy...

Będąc na codziennej przejażdżce rowerem, postanowiłam wstąpić do kilku drogerii, ale nie chciałam wydać zbyt dużo pieniędzy, ponieważ wolałam zaoszczędzić je na zakupy we Wrocławiu. Wydałam raptem ok. 60 zł. Wpadłam do schleckera i kupiłam krem do rąk, gdyż ostatnio naprawdę mi wyschły... Właściwie to wyschła mi tylko jedna ręka i w dodatku tylko jednym miejscu(??). Zawsze na tego typu problemy stosowałam neutrogenę i pomagała. Jednak po trzech wykorzystanych tubkach stwierdziłam, że kupię wersję bardziej skoncentrowaną. Na razie jestem średnio zadowolona... Gdy nałożę jej za mało nie nawilża, natomiast gdy za dużo ręce się od niej lepią. 


Podczas zakupu skusiłam się na zakup szminki z Maybelline, 
w odcieniu typu "nude". Mimo jej ciemnego koloru wygląda bardzo ładnie na moich ustach. Poza tym wreszcie, po kilku miesiącach zastanawiania i oglądania kupiłam kredkę z "Basic" w takim cielistym kolorze. Wydawało mi się, że nie będzie widoczna na linii wodnej, 
ale jest świetna! Wędrując dalej napotkałam na PEPCO, a tam… Kosmetyki IsaDory, N.Y.C, Astor, Bourjois i wiele innych w cenach od 4-16 zł. Oczywiście tam też nie odmówiłam sobie tej przyjemności 
i kupiłam sobie cień oraz błyszczyk z N.Y.C, a także szminkę z Sally Hansen. Następnie w małej drogerii znalazłam Lips Smackersa wiec też wzięłam, z kolei w chińskim sklepie musiałam kupić sobie nową spinkę, bo ostatnio pękła mi w niej sprężynka(swoją drogą była już cała zardzewiała - nie mam pojęcia jak to się stało). We wspomnianym chińskim centrum było też wiele dziwnych paletek, które miałam zamiar kupić... Na szczęście się powstrzymałam. Na końcu nabyłam bibułki matujące, które zawsze chciałam mieć.

Neutrogena, skoncentrowany krem do rąk -15 zł
Szminka maybelline 742 Luminous Beige - 16 zł
Kredka Basic 10 kajalstift - ok. 6 zł
Lips Smackers "sprite" - ok. 10 zł
N.Y.C błyszczyk 532A Cherry - 4,99 zł
N.Y.C mała pateka - 4,99 zł
Beauty formulas - bibułki maujące - ok. 13 zł
Sally Hansen szminka natural beauty Pink blossom 1039 - 4,99 zł

Oczywiście następnego dnia, podekscytowana okazjami w PEPCO od razu tam poleciałam kupić jeszcze kilka rzeczy. Czyli: kolejną szminkę z Sally Hansen(trafiłam idealnie w kolor, jest świetny), błyszczyk 
z Sally Hansen i cień IsaDora, bardzo ładny złoty kolorek świetny na lato(mega pigmentacja). Podczas, gdy ja zajmowałam się kosmetykami mój chłopak grzebał w filmach, także z wyprzedaży 
i znalazł film „Ameryka kontra John Lennon”, więc nie mogliśmy sobie odmówić jego zakupu. 

Kiedy w końcu wyjechaliśmy do Wrocławia, miałam zamiar kupić głównie rzeczy na wyjazd, gdyż za 4 dni wyjeżdżam, ale o tym za chwilę... Chciałam kupić sobie jakiś mały zestaw do twarzy, który mogę ze sobą zabrać i trafiłam w 10! Kupiłam zatem miniaturkę trzech kroków Clinique, którą zawsze chciałam mieć, ale jakoś nie planowałam ich zakupu. Odwiedzając Douglasa w celu kupienia lakierów z Revlon, już przy kasie zauważyłam te miniaturki i odłożyłam lakiery.
  

W H&M kupiłam małe kwiatki do włosów, mały zestaw do paznokci. 
I takie tam. Po powrocie do domu już dokupiłam niezbędne rzeczy, czyli peeling cukrowy, który muszę wykonywać codziennie, gdyż włosy wrastają mi od depilatora, oraz krem do depilacji, jest najlepszy do okolic bikini itd. No i mały Lactacyd… 

Krem do depilacji Joanna Sensual - 6,99 zł
Piling cukrowy Perfecta - 12 zł
Joanna piling kawowy - ?? zł
Joanna żel do mycia - ?? zł
Lactacyd - ?? zł
Zestaw trzech kroków Clinique - 29 zł
Szminka Sally Hansen sunbeam - 4,99 zł
Błyszczyk Sally Hansen Sheer Bare - 9,99 zł
Cień IsaDora 75 Gold light - 4,99 zł


(te zdjęcia robiłam sama, więc nie są takie super profesjonalne)



A tu z nieco innej beczki...
Film "Ameryka kontra John Lennon" - 12 zł
Kwiatki do włosów H&M - 9,99 zł
Lusterko ze szczoteczką H&M - 6, 99 zł
Mini zestaw do paznokci H&M - 6,99 zł
Wisiorek jaskułka I'am - 22,50 zł

No cóż, film za 12 zł...

10 sierpnia wyjeżdżamy, wraz z moim chłopakiem do Hiszpanii na Światowe Dni Młodzieży. Liczę na to, że zakupię tam jakieś fajne hiszpańskie kosmetyki... Wracamy 24 sierpnia(czyli jesteśmy tam dwa tygodnie), więc przez ten czas nie spodziewajcie się żadnych nowych notek, chyba, że dorwiemy gdzieś darmowy internet :) Ale gdy wrócę obiecuję opisać cały wyjazd, opowiedzieć o kolejnych kosmetykach 
i napisać coś o moim zamówieniu w Biochemii Urody, które z resztą dopiero co złożyłam.


Woda kokosowa kupiona w Piotrze i Pawle, przez mojego chłopaka. 
Mi osobiście nie przypadła do gustu, ale jemu zasmakowała i wypił ją całą. Mam zamiar kupić tą oryginalną, chociaż chłopak upiera się przy tym, że to właśnie ta jest oryginalna :)


A na koniec:

Piosenka tych wakacji... :D