niedziela, 6 maja 2012

MIYO cienie, kredki, recenzja!


Witam! Dzisiaj przychodzę do was z recenzją cieni MIYO. Są one produkowane przez firmę Pierre Rene, dostępne w drogeriach Jaśmin, nie wiem czy wyłącznie w tych drogeriach, ale ja, nie widziałam ich w innych miejscach, jeśli je znajdziecie dajcie znać! W ofercie MIYO są dostępne: lakiery, cienie, kredki do oczu, eyelinery (jeden gdzieś zgubiłam, oczywiście w ten dzień gdy chciałam zrobić jego recenzję, gdy znajdę, na pewno dodam!), tusze do rzęs, błyszczyki, róże do policzków, pudry, podkłady. Miałam zamiar kupić cienie z ich półki już jakiś czas temu, zainteresowały mnie głównie przez świetną pigmentację, ale kolory wydawały mi się pospolite, płaskie, nie ciekawe. Dopiero gdy w internecie znalazłam kilka recenzji oraz zdjęcia poszczególnych kolorów, zdecydowałam się i kupiłam ok 10. Jeden cień z serii "omg! eyeshadows" kosztuje ok 5 zł, seria cieni kremowych ok 6 zł, więc cena bardzo kusząca. Cienie oprócz dobrej pigmentacji, dobrze się ze sobą łączą, rozcierają, jeśli chodzi o trwałość to bez bazy praktycznie nie istnieje, natomiast z bazą spokojnie kilka godzin. 
To co mi się podoba w cieniach to nie tylko, że są świetnej jakości i w niskiej cenie, ale również to, że każdy z cieni ma swoją unikatową nazwę. Szkoda, że inglot nie wprowadził poszczególnych nazw cieni, mogłaby być z tym niezła zabawa :). Nazwy cieni są trafione i często inspirują mnie do zrobienia jakiegoś unikatowego makijażu. Ale dosyć rozczulania nad nazwą, jest w tych cieniach wiele rzeczy które mnie denerwuje, mianowicie osypują się. Jak to już jest z cieniami pojednyńczymi, gdy mam je poukładane w pudełeczku, ciężko mi znaleźć poszczególny cień, jedynym rozwiązaniem dla mnie jest układanie ich od cieni do makijażu dziennego do cieni kolorowych, rzadko używanych. Myślę, że niedługo przełożę je do palety magnetycznej, jeśli złapię kogoś kto zrobi mi zdjęcia tej czynności, zrobię o tym post.

Poszczególne kolory:

Vanilla 04, matowy cień.
Angel 11, matowy cień z drobinkami
Sky 38, matowy cień <3 
Sunrise 27, matowy cień
Glitz 06, cień perłowy
Coffee 08, matowy cień <3 (uwielbiam robić nim kreski, jak widać)

Temper 12, matowy cień
Ambition 40, matowy cień <3
Iris 34, matowy cień
Forrest 29, matowy cień
Gloom 23, matowy cień (mój najstarszy cień, kupiony w dzień wstawienia szafy :))
Rockstar robyn 46, cień kremowy, z innej serii cieni.

Cienie w większość są matowe, jest również kilka perłowych i matowych z drobinkami. Kolorów jest o wiele więcej, ja chętnie kupiłabym jeszcze kilka, ale niestety nie mam ich już gdzie przechowywać.
Cienie razem (światło dzienne i lampa)

Kredki Miyo
Posiadam dwa kolory grey i blue. Kredki są dosyć dobrze napigmentowane. Nie utrzymują się cały dzień, ale spokojnie kilka godzin. Te dwa kolory są moim zdaniem najciekawsze, w ofercie jest również czarny i brązowy.
Jak już wyżej wspomniałam zgubiłam gdzieś mój eyeliner z miyo :(. Miał on bezbarwną bazę w którą było wtłoczone mnóstwo niebieskich drobinek. Malowałam nim koleżankę do sesji fotograficznej, a później przepadł. Cienie miyo i kredki miyo naprawdę umiliły mi długi majowy weekend, przez swoje kolory. Cieszmy się, że możemy dostać cienie o dobrej jakości i dobrej cenie :)
Przepraszam, że poraz kolejny tak długo nie pisałam. Mam dużo pomysłów na nowe notki i masę zdjęć na folderze. Mam nadzieję, że uda mi się reaktywować po raz kolejny blog, a wy dalej będziecie chcieli mnie czytać, komentować, obserwować :)
Pozdrawiam!