wtorek, 31 lipca 2012

Moje przygody z farbowaniem + zakupy z Wrocławia

Hej Kochani! Dzisiaj będzie trochę o farbowaniu włosów. Mam bardzo małe doświadczenie z farbowaniem, nigdy nie farbowałam farbą na stałe. Zawsze używam czegoś, co po pewnym czasie się zmyje. Moim naturalnym kolorem włosów jest pospolity ciemny blond, który zupełnie moim zdaniem mi nie pasuje. Chciałam od zawsze moje włosy nieco przyciemnić, bałam się bardzo, że swoje włosy farbowaniem zniszczę. Henny wydawały mi się być dla mnie idealne i naprawdę muszę stwierdzić, że henny pomogły mi odbudować moje włosy i doprowadzić je do świetnej kondycji. Chce jeszcze wspomnieć, że ja myje włosy co dwa dni, wiec jeśli mówię, że coś utrzymało się np. tydzień, to u osób które myją głowę rzadziej, efekt utrzyma się dłużej.  Miałam do czynienie z dwiema hennami.
Henna njd cosmetics. Można ją zakupić na allegro za ok 30 zł. Ja wybrałam sobie hennę w płynie. Przychodzi ona do nas w tubce, henna ma delikatny ziołowy zapach, tubka może się wydawać mała, ale mi spokojnie starczyła na długie włosy, nawet odrobina mi została. Kolor wychodzi z niej delikatny, nadaje w sumie tylko delikatny odcień. Zmywa się bardzo szybko, po 3 tygodniach zaczyna zupełnie znikać. Henna bardzo dobrze odżywia włosy, po jej zastosowaniu włosy są w świetnej kondycji. Nie byłam z niej do końca zadowolona, dużo pacy z nakładaniem, efekt bardzo słaby, ale odżywione i piękne włosy. Henna z tej firmy jest dostępna też w wersji w proszku. 
Henna khadi. Na allegro za ok. 30 zł. Jest to henna w proszku, nalezy ją samodzielnie wymieszać z ciepłą wodą. Henny jest bardzo dużo i bez obaw starczy wam na bardzo długie włosy. Henna okropnie śmierdzi (przynajmniej dla mnie), a co jest najgorsze, zapach utrzymuje się bardzo długo na włosach. Zaraz po zmyciu, możecie się spodziewać zielonych włosów, efekt ten znika dopiero po 2 myciach. Później kolor jest bardzo ładny, intensywny. Utrzymuje się o wiele dłużej niż henna opisana powyżej. Myślę, że 1 miesiąc spokojnie. Nie zauważyłam poprawy kondycji moich włosów, wręcz zaraz po spłukaniu były sztywne, prawdopobnie przez to, że jest to proszek zmieszany z wodą, a nie jak w tamtym przypadku, mieszanka zrobiona przez producenta w której przypuszczam były dodatki odżywek. 
Zmywalna farba L'oreal casting creme gloss. Cena w drogerii za 1 opakowanie to ok 25 lub 30 zł. Jedno opakowanie nie starczy na długie włosy, więc trzeba kupić 2 opakowania czyli ok 60 zł. W zestawie jest też dołączona odżywka. Farba ta jest naprawdę świetna, pod względem koloru. Włosy po jej spłukaniu są miękkie w dotyku, ale gdy farba zupełnie się wymyje mam wrażenie, że są odrobinę zniszczone. Kolor na początku jest bardzo intensywny, mój jasny brąz, po zmyciu wyglądał jak czerń. Efekt ten znika po kilku myciach i pojawia się nam piękny kolor z opakowania. Farba wymywa się w bardzo delikatny sposób, aż do naszego naturalnego koloru włosów. Moja już prawie cała się wypłukała, po 1 miesiącu. Dobra dla osób, które chcą bawić się z kolorami i chcą mieć coś na szybko z drogerii. 
Spędziłam cudowny długi tydzień w pięknym Wrocławiu. Chętnie zostałabym tam na dłużej, ale trzeba było wracać do domu. Zrobiłam cudowne zakupy i teraz wam je szybko przedstawię. Jeśli chcecie recenzję, jakiegoś produktu, to piszcie. Wybaczcie, ale nie pamiętam cen.
1. Alterra, oczyszczające chusteczki do stóry suchej i wrażliwej. 
2. Bourjois, woda micelarna do demakijażu twarzy i oczu 
3. Alterra, krem na dzień do skóry suchej i wrażliwej. (na drugim miejscu w składzie alkohol wyjaśnicie mi to jakoś?)
4. Gąbeczka konjack do demakijażu, oczyszczania i nawilżania twarzy, szyi i dekoltu
1. Paleta inglot freedom system, cienie: mięta matte 345, łosoś matte 368, brązowo-śliwkowy pearl 452
2. Krem BB sream fresh BB, Maybelline, (niedługo zrobię porównanie z Garnierem)
3. Wibo róż z jedwabiem i witaminą E nr 3, kocham ten kolor.
4. Lovley, wypiekane cienie do powiek nr.1 
5. Błyszczyk Inglot, strawberry
6. Sephora maskara do brwi 
7. Sephora kredka do oczu 02 metal electro
8. Paleta korektorów catrice 
9. My secret pearl touch 106, trio 304
10. Korektor essence stay natural, niestety za ciemny odcień. 
11. Astor perfect stay, pisak do ust.
12. Vipera cień do powiek pocket nr 824
13. Vipera cień do powiek pocket 815 
14. czyli 2 13 pomyłka na obrazku :) Astor rouge couture, konturówka do ust 016 faramboise
I w końcu dostałam swoje sztuczne rzęsy. Pisałam wam, że Pani wysłała mi 3 takie same opakowania? Napisałam do niej, aby przesiała mi odpowiednie, chciałam już odsyłać tamte rzęsy, ale sprzedawczyni powiedziała mi, że mogę sobie je zatrzymać, a te które chciałam wyśle mi za darmo. Czy to nie kochana kobieta? Oto link do jej aukcji, a pani przedawczyni nazywa się phu_magdalena. Stwierdziłam, że warto ją polecić. Narazie testuje rzęsy, w którce pojawi się ich recenzja, mam ogromne problemy z nakładaniem rzęs na powiekę, jakiejkolwiek firmy, macie jakieś sposoby, aby sobie to ułatwić?
Pozdrawiam!

niedziela, 29 lipca 2012

Metaliczne smokey eye

Cześć Kochani! Metaliczne kolory w makijażu są dobre na wieczór, jak i na dzień. Moją modelką tym razem będzie Beata, która nie dość, że jest przepiękną dziewczyną to i mądrą panią weterynarzNa codzień maluje ciemnymi kolorami, prosiła mnie o coś właśnie w tym stylu. Chciałam pokazać przez ten makijaż, że i ciemny makijaż oczu, rożna rozświetlić przez złote lub srebrne cienie, które w połączeniu z czernią dają efekt metalicznego makijażu oka. 
Podczas ciemnego makijażu oka, warto pamiętać o tym, aby nie nakładać podkładu na początku. Lepiej zacząć od cieni, gdyż mogą się one osypać na policzkach. Przy wykonywaniu makijażu pomyłkowo o tym zapomniałam, ale łatwo można sobie z tym poradzić nakładając kolejną warstwę podkładu w miejsca gdzie cień się osypał.  
Na bazę pod cienie nakładam czarny cień. Możecie użyć też czarnej kredki. 
Eyelinerem rysuję kreskę wzdłuż linii rzęs, aby optycznie je zagęścić. Może być ona niedokładna, gdyż i tak zakryjemy ją cieniami. 
Na środek powieki ruchomej nakładam złoty cień. Nałożyłam go na mokro, aby uzyskać bardziej połyskujący efekt.
W wewnętrznych kącikach, nakładam srebrny perłowy cień, aby rozświetlić spojrzenie, możecie też użyć złotego cienia, który będzie jaśniejszy niż ten który nałożyliśmy wcześniej. Zewnętrzne kąciki i załamanie powieki pokrywam brązowym perłowym cieniem i rozcieram.
Tuszuje rzęsy. To co mnie bardzo denerwuje, to to, że nie umiem komuś malować rzęs. Na moich rzęsach tusz wygląda pięknie, a gdy maluje kogoś innego, zostawia grudki, skleja. 
Przy mocnym makijażu oczu, usta powinny zostać neutralne. Do blondynek nie pasują kolory nude, wiec wybrałam brązowo-różową szminkę, która jest bardzo zbliżona do naturalnego koloru ust modelki. 
A oto efekt końcowy:
Makijaż ten pasuje do każdego typu urody. W internecie widziałam wiele jego wersji. Moja jest nieco prostsza, można jeszcze dodać cienie na dolnej powiece.
 Mam mnóstwo zaległych notek do wstawienia, chce też rozwinąć bardziej tematy pielęgnacji ciała, bo jak narazie to widzę, że wszystko kręci się wokół makijażu. Chce też poruszyć temat pędzli, jakie posiadam, jak je używam, dezunfekuje. Dzisiaj jest też rocznica założenia mojego bloga. Już wkrótce możecie się spodziewać postu urodzinowego, ale pojawi się on raczej w sierpniu, bo jak narazie jestem w trakcie przygotowań do niego.
Pozdrawiam!

czwartek, 26 lipca 2012

Wyniki rozdania z okazji 100 obserwatorów


Hej Kochani! Dzisiaj będą wyniki rozdania z okazji 100 obserwatorów. Wyniki miały być zaraz po 15 lipca, ale wpadł mi w to miejsce wyjazd do Wrocławia, zrobiłam świetne zakupy i wkrótce się z wami nimi podzielę! Mam dla was też dwa cudowne makijaże, które czekają na obrobienie. Teraz już wiecie, co jest przyczyną mojej długiej nieobecności. 
Do rozdania zgłosiło się mnóstwo osób, zebranie ich wszystkich, policzenie głosów i przygotowanie do wyników, było dość pracochłonne, za pomoc bardzo dziękuję Marysi z bloga StyleMary.
Nie spodziewałam się, że to rozdanie tak rozkręci mojego bloga, podczas niego przybyło mi kolejne 100 osób! Wyniki rozdania przedstawię w trochę inny sposób, bo w postaci filmiku. Już wcześniej mówiłam o tym, że chciałabym zacząć swoją działalność na youtube. Muszę jednak przyznać, że pisanie bloga o wiele bardziej mi się podoba, robienie filmów jest dla mnie problematyczne, bo nie umiem obrabiać filmów i robi to mój chłopak. Zdjęcia na bloga obrabiam sama w 10 minut i wstawiam. 
Jeszcze dla przypomnienia do wygrania jest 8 kosmetyków.

A teraz losowanie zwycięzcy:

Niestety zwycięzca mógł być tylko jeden. Następnym razem postaram się, aby zwycięzców było więcej. Jak narazie nie zapowiada się na żadne rozdanie, ale szykuje coś ciekawego na moje 1 urodziny bloga, które są już w sierpniu. Mam głowę pełną pomysłów, oby tak dobrze było też z realizacją. Napiszcze jak podobał wam się mój pierwszy film, postaram się skontaktować ze zwycięzcą jak najszybciej :)
Pozdrawiam!

wtorek, 10 lipca 2012

4 kroki na lato czyli plan idealnej pielęgnacji

Hej! Wakacje to najgorszy okres dla mojej skóry i włosów, które się puszą, skóra się poci, jest wystawiana na słońce oraz cały czas podrażniana codzienną depilacją. Dlatego latem oprócz standardowej pielęgnacji dodaje jeszcze kilka produktów, które pomagają mi jakoś przeżyć te upalne dni. W końcu udało mi się uzbierać tyle produktów, aby można je było jakoś sensownie podzielić na kategorię. 
Pierwszym krokiem mojej idealnej letniej pielęgnacji jest ochrona ciała. Ważne jest nakładanie kremu z filtrem codziennie. Chroni on nas przed złym promieniowaniem. Używam tym razem sopot sun z ziaji, ale to się u mnie co chwile zmienia :) Gdy wystawiam się na słońce specjalnie, czyli opalam się na leżaczku, to smarowanie się czymś co zawiera filtr jest koniecznością, lubię też gdy  przyśpiesza opalanie. Bardzo spodobał mi się olejek z Kolastyny, kosztuje ok 10 zł, zawiera SPF 6 oraz przyśpiesza proces powstawania opalenizny, lubię też ten spray z ziaja, który pięknie pachnie. Takie produkty chronią nas oraz zapewniają nam długotrwałą, brązową opaleniznę. 
Ochrona twarzy jest priorytetem podczas słonecznych dni. Dla mnie idealna jest średnia ochrona czyli SPF ok. 15. Lubię krem olay, który ma właśnie taki poziom ochrony, nakładam go na większe wyjścia, kiedy używam bardziej kryjącego podkładu. Na cocdzień polubiłam się z kremem B.B z garniera. Na początku wydawał mi się on bezużyteczni, słaby poziom krycia, strasznie się po nim świeciłam, ale teraz w upalne dni bardzo mi odpowiada, przez zawartość filtrów. Miałam też ten filtr z laroche-posay do twarzy, ale jego SPF 50 było dla mnie absolutnie zbyt duże. 
Często zdarza mi się mimo wszystko spiec na ramionach, gdy pływam w basenie filtry spływają razem z wodą, a ramiona są narażone na promieniowanie. W tym przypadku idealnie sprawdza się łagodzący krem z Laroche-posay, jest on dosyć drogi, ale ja kupiłam go na bardzo dużej promocji w aptece. Dobrze nawilża spieczoną sórę i chłodzi. 
Mimo moich słonecznych starań, nogi często pozostają blade jak ściana. W tym wypadku należy sie posiłkować czymś co nada im kolor. Od roku mam olejek z Body Shop, który poprostu kocham, ślicznie wygląda na opalonej skórze, nadaje jej również delikatny efekt muśnięcia słońca. W poprzednim poście pisałam o moim nowym nabytku, rajstopach w sparyu z Sally Hansen, on to już jest naprawdę mocny, daje efekt mocnej opalenizny. Dobrze rozsmarowanych daje cudowne i długotrwałe efekty, niestety może robić nieznośne smugi. Zapomniałam też zrobić zdjęcie mojemu samoopalaczowi z DAX cosmetics w piance. Jest to jeden z lepszych samoopalaczy, daje bardzo ładny kolor. Zdarzył mi się również z nim mały wypadek, zaraz po posmarowaniu sie nim umyłam ręce i strzepałam je, nie zauważyłam, że krople wody spadły mi na nogi nim wysmarowane. Rano obudziłam się z zaciekami od wody. Co mnie też w wszystkich samoopalaczach denerwuje to okropny zapach, nie obędzie się bez porannego prysznica. 
Mam nadzieję, że spodobał się wam zbiór moich ulubionych wakacyjnych kosmetyków.
Pozdrawiam!

sobota, 7 lipca 2012

Wakacyjne zdobycze, internetowe zakupy, maseczka i ulubieńcy.

Witajcie! Znów zrobiłam sobie małą przerwę, ale niestety nie miałam zdjęć, aby napisać notkę. Będąc ostatnio w mieście Wrocław zrobiłam małe zakupy, kilka rzeczy planowałam kupić od dłuższego czasu, a inne wpadły w moje ręce przez przypadek
Lakierów z Sephora nigdy mieć nie planowałam, ale przy kasie zauważyłam, że ich cena wynosiła 5zł nie mogłam się powstrzymać! Normalnie kosztują ok 20zł, a buteleczki są dosyć małe, więc za normalną cenę raczej bym się na nie nie zdecydowała. Może w waszych Sephorach jeszcze są przecenione.
Moje kolory to (od lewej) 73, L14, 61
Rzadko bywam w naturze, gdyż taką naprawdę dobrze zaopatrzoną znalazłam dopiero w galerii Ostrowia, a nie jestem tam zbyt często, a gdy już to często w bardzo mi się śpieszy i szybko wybieram co tylko wpadnie mi w ręce. Są tam dwie wielkie szafy essence, bardzo dobrze zaopatrzone, ja dorwałam tam róż w kremie, bo na nic nie umiałam się zdecydować, mam go w kolorze 020 frozen strawberry. W szafie catrice nie umiałam za bardzo nic znaleźć, zdecydowałam się więc na róż z kolekcji revoltaire, który pięknie wygląda na policzkach.
Firma kobo zawsze mnie interesowała, gdyż reklamuje się jako profesionalne kosmetyki do makijażu, a jest sprzedawana w normalnej drogerii nie w żadnych ekskluzywnych perfumeriach czy własnych stoiskach. Ciekawiła mnie też przez to, że jest to firma Polska. 
Od dawna chciałam kupić tą płynną bazę do cieni sypkich, jestem bardzo ciekawa jak się sprawdzi. Nie za bardzo lubię cienie sypkie, ale myślę, że taki produkt ułatwi mi ich stosowanie. 
Nabiera się go taką śmieszną pipetką.
Nareszcie mam porządną bazę pod cienie! Długo męczyłam sie z moją bazą z virtual. Co prawda utrzymywała ona cienie w nienagannym stanie przez długie godziny, ale miała okropną konsystęcje, której ja nie znosiłam. Gdy robiłam komuś makijaż, zostawiałą białe gródki, których nie można było rozetrzeć, wyglądało to okropnie. Mam też bazę z Inglota, która ma świetną konsystęcje, ale w ogóle nie trzyma cieni.  
Baza z artdeco ma cudowną i długo utrzymuje cienie, jak narazie jestem nią zachwycona, ale to narazie pierwsze wrażenie. Zobaczymy jak dalej będzie się sprawować. Kosztowała ok 37zł. 
Zdecydowałam się też na porządny klej do sztucznych rzęs. Bardzo dobrze, że Inglot zdecydował się na sprzedawanie kleju Duo w swoich stoiskach. Na moje sztuczne rzęsy czasami, aż przylecą z Korei, czekam na 30 sztucznych rzęs, po 10 w innego rodzaju, narazie czekam na nie i czekam bo nie mam na czym ćwiczyć mojego przyklejania.
Muszę się wam poskarżyć też na jedną małą sprawę. Trzeba sprawdzać każdy zakupiony produkt! Ja kupiłam normalnie klej i zupełnie przypadkowo do niego zajrzałam. To co mnie zdziwiło, że tubka była zduszona, gdy odkręciłam klej był cały rozlany i strasznie śmierdział. Znalazłam paragon i postanowiłam iść do Inglota, aby sprawdzić czy tak ma być czy o co chodzi. Niestety pani sprzedawczyni była inna niż ta która mi klej sprzedała, ale wytłumaczyłam sytuację i pani na szczęście wymieniła mi klej na nowy. Tamta pani sprzedała mi najwyrażniej tester!
Mam strasznie blizny po depilatorze na nogach, które okropnie się opalają i strasznie wyglądają. Szukałam czegoś czym można by zakryć te rany i przebarwienia i znalazłam coś idealnego. Rajstopy w skrayu od Sally Hansen. Kosztują one ok 40 zł, ale znalazłam jego tańsze odpowiedniki. 
Spray, świetnie kryje i dobrze trzyma się cały dzień, nie jest zbyt wodoodporny niestety. Kupiłam też dużo za ciemny kolor, jest to średnio opalony, jest strasznie pomarańczowy i widać, że mam coś na nogach. 
Uwielbiam produkty Aleterra z Rossmana. Są naprawdę bardzo dobre. Tym razem zdecydowałam się na tzw. "rybki" czyli kapsułki z ojelkiem/serum do twarzy, są naprawdę dobre, jedne z moich ulubionych form pielęgnacji cery ostatnio. 
Pokaże wam też mojego ulubieńca ostatnich miesięcy, jest to bronzer z Miss Sporty. Za tą firmą zbyt nie przepadam, ale gdy za 11zł w drogerii zobaczyłam bronzer w dwóch odcieniach, stwierdziłam, że będzie to dobre rozwiązanie, na lato i zimę. 
Bronzer daje jednak najlepszy efekt gdy wymieszam oba kolory, prześlicznie wygląda na twarzy, można ją prześlicznie wymodelować.
W końcu przyszły do mnie zamówione sztuczne rzęsy. Niestety, pani wysłała mi 3 paczki z takimi samymi rzęsami. Bardzo mocnymi i gęstymi czyli tymi na których mi najmniej zależało.
Same w sobie rzęsy są naprawdę dobre! Paseczek jest bardzo delikatny, łatwo się je przykleja, może wkrótce, pokaże z nimi jakiś makijaż. Ale narazie będę musiała je odesłać, aby sprzedawca mógł mi przesłać dobre modele. 
Zamówiłam też takie płatki do twarzy. To nic innego jak takie małe "ściereczki" z otworami na oczy, nos, usta. Moczy się je w maseczce czy czym innym i nakłada na twarz. 
Ja moje zamoczyłam w utartym na tarce ogórku, zimna maseczka nałożona na twarz rano cudownie rozbudza cerę. 

Nareszcie ubłagane wakacje! Mam już trochę dość upałów, mogło by być już trochę chłodniej. Coraz więcej zgłasza się do mojego rozdania :) 15 lipca zamknę go i zacznę porządkować wasze zgłoszenia, bo jest ich naprawdę dużo :) Więc wyniki będą ogłoszę nieco później. 
Pozdrawiam!