sobota, 7 lipca 2012

Wakacyjne zdobycze, internetowe zakupy, maseczka i ulubieńcy.

Witajcie! Znów zrobiłam sobie małą przerwę, ale niestety nie miałam zdjęć, aby napisać notkę. Będąc ostatnio w mieście Wrocław zrobiłam małe zakupy, kilka rzeczy planowałam kupić od dłuższego czasu, a inne wpadły w moje ręce przez przypadek
Lakierów z Sephora nigdy mieć nie planowałam, ale przy kasie zauważyłam, że ich cena wynosiła 5zł nie mogłam się powstrzymać! Normalnie kosztują ok 20zł, a buteleczki są dosyć małe, więc za normalną cenę raczej bym się na nie nie zdecydowała. Może w waszych Sephorach jeszcze są przecenione.
Moje kolory to (od lewej) 73, L14, 61
Rzadko bywam w naturze, gdyż taką naprawdę dobrze zaopatrzoną znalazłam dopiero w galerii Ostrowia, a nie jestem tam zbyt często, a gdy już to często w bardzo mi się śpieszy i szybko wybieram co tylko wpadnie mi w ręce. Są tam dwie wielkie szafy essence, bardzo dobrze zaopatrzone, ja dorwałam tam róż w kremie, bo na nic nie umiałam się zdecydować, mam go w kolorze 020 frozen strawberry. W szafie catrice nie umiałam za bardzo nic znaleźć, zdecydowałam się więc na róż z kolekcji revoltaire, który pięknie wygląda na policzkach.
Firma kobo zawsze mnie interesowała, gdyż reklamuje się jako profesionalne kosmetyki do makijażu, a jest sprzedawana w normalnej drogerii nie w żadnych ekskluzywnych perfumeriach czy własnych stoiskach. Ciekawiła mnie też przez to, że jest to firma Polska. 
Od dawna chciałam kupić tą płynną bazę do cieni sypkich, jestem bardzo ciekawa jak się sprawdzi. Nie za bardzo lubię cienie sypkie, ale myślę, że taki produkt ułatwi mi ich stosowanie. 
Nabiera się go taką śmieszną pipetką.
Nareszcie mam porządną bazę pod cienie! Długo męczyłam sie z moją bazą z virtual. Co prawda utrzymywała ona cienie w nienagannym stanie przez długie godziny, ale miała okropną konsystęcje, której ja nie znosiłam. Gdy robiłam komuś makijaż, zostawiałą białe gródki, których nie można było rozetrzeć, wyglądało to okropnie. Mam też bazę z Inglota, która ma świetną konsystęcje, ale w ogóle nie trzyma cieni.  
Baza z artdeco ma cudowną i długo utrzymuje cienie, jak narazie jestem nią zachwycona, ale to narazie pierwsze wrażenie. Zobaczymy jak dalej będzie się sprawować. Kosztowała ok 37zł. 
Zdecydowałam się też na porządny klej do sztucznych rzęs. Bardzo dobrze, że Inglot zdecydował się na sprzedawanie kleju Duo w swoich stoiskach. Na moje sztuczne rzęsy czasami, aż przylecą z Korei, czekam na 30 sztucznych rzęs, po 10 w innego rodzaju, narazie czekam na nie i czekam bo nie mam na czym ćwiczyć mojego przyklejania.
Muszę się wam poskarżyć też na jedną małą sprawę. Trzeba sprawdzać każdy zakupiony produkt! Ja kupiłam normalnie klej i zupełnie przypadkowo do niego zajrzałam. To co mnie zdziwiło, że tubka była zduszona, gdy odkręciłam klej był cały rozlany i strasznie śmierdział. Znalazłam paragon i postanowiłam iść do Inglota, aby sprawdzić czy tak ma być czy o co chodzi. Niestety pani sprzedawczyni była inna niż ta która mi klej sprzedała, ale wytłumaczyłam sytuację i pani na szczęście wymieniła mi klej na nowy. Tamta pani sprzedała mi najwyrażniej tester!
Mam strasznie blizny po depilatorze na nogach, które okropnie się opalają i strasznie wyglądają. Szukałam czegoś czym można by zakryć te rany i przebarwienia i znalazłam coś idealnego. Rajstopy w skrayu od Sally Hansen. Kosztują one ok 40 zł, ale znalazłam jego tańsze odpowiedniki. 
Spray, świetnie kryje i dobrze trzyma się cały dzień, nie jest zbyt wodoodporny niestety. Kupiłam też dużo za ciemny kolor, jest to średnio opalony, jest strasznie pomarańczowy i widać, że mam coś na nogach. 
Uwielbiam produkty Aleterra z Rossmana. Są naprawdę bardzo dobre. Tym razem zdecydowałam się na tzw. "rybki" czyli kapsułki z ojelkiem/serum do twarzy, są naprawdę dobre, jedne z moich ulubionych form pielęgnacji cery ostatnio. 
Pokaże wam też mojego ulubieńca ostatnich miesięcy, jest to bronzer z Miss Sporty. Za tą firmą zbyt nie przepadam, ale gdy za 11zł w drogerii zobaczyłam bronzer w dwóch odcieniach, stwierdziłam, że będzie to dobre rozwiązanie, na lato i zimę. 
Bronzer daje jednak najlepszy efekt gdy wymieszam oba kolory, prześlicznie wygląda na twarzy, można ją prześlicznie wymodelować.
W końcu przyszły do mnie zamówione sztuczne rzęsy. Niestety, pani wysłała mi 3 paczki z takimi samymi rzęsami. Bardzo mocnymi i gęstymi czyli tymi na których mi najmniej zależało.
Same w sobie rzęsy są naprawdę dobre! Paseczek jest bardzo delikatny, łatwo się je przykleja, może wkrótce, pokaże z nimi jakiś makijaż. Ale narazie będę musiała je odesłać, aby sprzedawca mógł mi przesłać dobre modele. 
Zamówiłam też takie płatki do twarzy. To nic innego jak takie małe "ściereczki" z otworami na oczy, nos, usta. Moczy się je w maseczce czy czym innym i nakłada na twarz. 
Ja moje zamoczyłam w utartym na tarce ogórku, zimna maseczka nałożona na twarz rano cudownie rozbudza cerę. 

Nareszcie ubłagane wakacje! Mam już trochę dość upałów, mogło by być już trochę chłodniej. Coraz więcej zgłasza się do mojego rozdania :) 15 lipca zamknę go i zacznę porządkować wasze zgłoszenia, bo jest ich naprawdę dużo :) Więc wyniki będą ogłoszę nieco później. 
Pozdrawiam!