poniedziałek, 25 czerwca 2012

MIYO moje nowości

Cześć Kochani! Witam też serdecznie moich nowych czytelników, których ostatnio przybyło! Chciałabym wam dzisiaj zaprezentować moje nowe nabytki z szafy Miyo. Wiem, że wiele osób ciekawią te kosmetyki, ale jak narazie w internecie nie ma o nich zbyt wiele informacji. Ja miałam już nic nie kupować z tej firmy, gdyż zrobiłam notkę i chciałam poszukać jakichś lepszych, tanich kosmetyków. Ale nie umiem się powstrzymać, gdy mam w kieszeni 4 zł, i widzę te słodziutkie małe buteleczki z lakierami!
Od lewej: 58 sweet mint (ma w sobie złote drobinki), 51 papaya dream, 46 candy girl, 53 viva glam!
Wszystkie lakiery z serii "mini drops" mają świetną jakość. Dwie warstwy idealnie kryją płytę paznokcia, wytrzymują w idealnym stanie spokojnie cały tydzień. Są to lakiery naprawdę świetnej jakości za jedyne 4 zł! Tę serię można znaleźć w pudłach pod szafami. Stała seria lakierów też jest, chociaż ja się trochę ich obawiam, gdyż moja koleżanka miała jeden z nich i odpryskiwał jej już po jednym dniu. 
Dokupiłam sobie też 3 cienie z serii kremowych, nie lubię kremowych cieni, ale te to nie są takie typowe kremowe cienie, nie są tak drobno zmielone. I ta pigmentacja!

Dokupiłam też dwa cienie ze stałej serii, jeden to klasyczna czerń, a drugi to śliczna jasna szarość z którą chce zrobić makijaż, prześlicznie wygląda na oczach!
Kupiłam też róż, który ciekawił mnie już od dawna, takiego koloru nie umiałam spotkać u innych firm. Odpowiada idealnie mojemu naturalnemu kolorze zarumienionych policzków. Jest bardzo napigmentowny i łatwo zrobić sobie nim plamy. Nie podoba mi się jego tanie opakowanie, które jest strasznie tandetne i się rozwala. 




W drogerii Jasmin była promocja, przy zakupie 2 cieni z miyo otrzymywało się błyszczyk. Ja wybrałam sobie taki mocny kolor. Gdy oglądałam te cienie w szafie żaden z nich nie przypadł mi do gustu, ale ich kolor bardzo ładnie prezentuje się na ustach, szczególnie, gdy jest nałożony grubą warstwą i delikatnie wklepany. 
Oprócz tego, znalazłam moją zgubę - eye liner z którym robiłam makijaż. Był wciśnięty między błyszczki i cienie :)
Cieszę się, że go znalazłam, bo bardzo zachwalaliście jego wygląd. Jak widać wcale nie trzeba wydawać fortuny aby mieć dużo kosmetyków dobrej jakości. 
Można powiedzieć, że zaczęły się wakacje! Przed piątkiem postaram się wam wrzucić moją propozycję na makijaż na zakończenie roku. Bardzo cieszę się, że tyle z was zainteresowało się moim rozdaniem, już nie mogę doczekać się wybierania zwycięzcy. Chciałabym też zacząć naukę operowania sztucznymi rzęsami, to chyba jedyna umiejętność związana z makijażem, której jeszcze nie opanowałam. W kolejnych notkach dam Wam znać jak mi idzie. 
Pozdrawiam MariannaMartyna!